Kochana Mamo! Piszę ten list do Ciebie, aby powiedzieć, jak bardzo Cię kocham. Jesteś najmilszą i najukochańszą osobą, jaką znam. Zrobiłaś dla mnie tyle dobrego, że nie wiem, kiedy i jak Ci się odwdzięczę. Poświęciłaś się dla mnie, zrezygnowałaś z własnych przyjemności.
Dla mojej kochanej mama Krystyny :) oraz Wszystkim mamom na całym świecie wszystkiego NAJ nie tylko od święta.Ku pamięci mamy Bociana#dzieńmamy #dlamamy #
Provided to YouTube by Independent DigitalList do Mamy · Eugeniusz Rudnik · Nieznany · Eugeniusz Rudnik · Maciej StanieckiEugeniusz Rudnik: Miniatury - Rozbi
A 'Лист до мами (List do mamy)' (Okean Elzy (Океан Ельзи) elöadásában) forditása Ukrán->Orosz Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски العربية فارسی 日本語 한국어
. Miał zaledwie 23 lata i umierał. Z łoża śmierci pisał te słowa do ukochanej matki. Św. Alojzy Gonzaga był niezmordowany w posłudze chorym, opiekując się umierającymi na dżumę w Rzymie. Niestety, w wieku zaledwie 23 lat zaraził się tą śmiertelną wówczas na łożu śmierci, Alojzy napisał do swojej mamy wzruszający list, w którym zapewnia ją o miejscu, którego jest jego przeznaczeniem. Ten piękny list przypomina nam, że choć śmierć może napełniać nas smutkiem, jest także źródłem wielkiej, wiecznotrwałej św. Alojzego Gonzago do matkiŻyczę Waszej Dostojności, aby łaska i pociecha Ducha Świętego zawsze Jej towarzyszyły. Twój list zastał mnie jeszcze żyjącego w krainie umarłych, lecz trzeba mi się już wybierać do ziemi żyjących, w której będę wielbić wiekuistego ostatnio, że nadchodzi dla mnie ta godzina. Jeżeli istotnie, jak mówi święty Paweł, miłość polega na tym, aby „płakać z tymi, którzy płaczą i weselić się z tymi, którzy się weselą”, to wasza radość, Pani Matko, powinna być wielka z powodu łaski, jakiej Bóg użycza za Twoje zasługi, powołując mnie do prawdziwej radości i darząc pewnością, że już nigdy go nie Waszej Dostojności, że się zatapiam i gubię w rozważaniu Bożej dobroci, tego morza bezbrzeżnego i niezgłębionego, powołującej mnie do wiecznego odpoczynku za trud tak krótkotrwały i tak mało znaczący; gubię się w rozważaniu tej dobroci, co mnie zaprasza i wzywa do nieba, owego najwyższego dobra, tak opieszale przeze mnie szukanego, i obiecuje mi nagrodę za łzy, tak skąpo przeze mnie nasza nie będzie długa, w niebie znowu się zobaczymy, a na wieki złączeni z naszym Zbawicielem będziemy Go chwalić ze wszystkich sił i wysławiać Jego miłosierdzie. Kiedy nam Bóg odbiera to, co dał, czyni to wyłącznie w tym celu, aby nas umieścić w bezpiecznym miejscu i aby dodać do tego inne dobra, których sami sobie to wszystko jedynie w tej myśli, aby Wasza Dostojność i cała rodzina przyjęła moje zejście ze świata jako cenny dar łaski. A Wasza Dostojność niech zechce towarzyszyć mi swoim macierzyńskim błogosławieństwem, abym przepłynął przez ziemskie fale i ujrzał na tamtym brzegu spełnienie wszystkich moich nadziei. Czynię to tym chętniej, gdyż jedynie w ten sposób mogę Wam okazać należną synowską cześć i miłość.
Wyniki XXI Powiatowego Konkursu Młodych Talentów Literackich ogłoszono tym razem w GOKu w Siedlcu. Wzięli w nim udział uczniowie szkół podstawowych i średnich z powiatu wolsztyńskiego w czterech kategoriach. Wszystkich gości powitały śpiewem Gabrysia Skrzypczak, Hania Dolata. Jury przyznało w każdej z nich tytuł laureata i kolejne miejsca. Oto nagrodzeni w poszczególnych kategoriach: KATEGORIA I LAUREAT : Lena Mikołajczak – Szkoła Podstawowa w Przemęcie II miejsce : Igor Brychcy – Szkoła Podstawowa nr 5 w Wolsztynie II miejsce : Amelia Woźna – Szkoła Podstawowa w Przemęcie III miejsce : Michalina Szablewska – Szkoła Podstawowa w Buczu KATEGORIA II LAUREAT : Zofia Śliwa : Szkoła Podstawowa nr 3 w Wolsztynie II miejsce : Aleksandra Kaczmarek – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie III miejsce : Anna Michalewicz – Szkoła Podstawowa w Świętnie KATEGORIA III LAUREAT : Julia Matysiak – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie II miejsce : Sara Matuszewska – Szkoła Podstawowa nr 3 w Wolsztynie II miejsce : Emila Nowak – Szkoła Podstawowa nr 1 w Wolsztynie III miejsce : Michalina Stasiak – Szkoła Podstawowa w Siedlcu KATEGORIA IV LAUREAT: Marta Kucharska – Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wolsztynie II miejsce : Karolina Dolna – Zespół Szkół Ogólnokształcących w Wolsztynie III miejsce: Patryk Maksymowicz – Zespół Szkół Zawodowych w Wolsztynie Nagrody wręczali przedstawiciele Przemętu, Siedlca oraz powiatu. Wyróżniono także nauczycieli przygotowujących swoich uczniów do konkursu. W klimat atmosfery konkursowej wprowadził pan Janusz Mrozkowiak. Pani Dorota Szlachciak przyznała, że nie kryła wzruszenia czytając list do Matki. Wicestarosta Mariusz Silski wręcza nagrody Laureatki ze swoimi paniami nauczycielkami z SP nr 1 w Wolsztynie Juliusz Słowacki, przebywając na obczyźnie, pisał przepiękne listydo swojej matki, przepełnione miłością i tęsknotą. Listy te odczytuje się jako dzienniki poety. Stwórz i Ty, na wzór J. Słowackiego, list, w którym wyrażasz swoje uczucia, przemyślenia, wątpliwości…List zaadresuj do swojej Matki. „Bóg nie może być wszędzie, dlatego wynalazł matkę.” M. Arnold Wolsztyn, 27 marca 2022 r. Najukochańsza Mamo! Chciałabym, żebyś po prostu była, to tak mało, a jednak tak wiele… Pragnę dotknąć Twoich zawsze ciepłych dłoni, zobaczyć Twoje radosne oczy i przytulić się mocno. Chcę, byś pogłaskała mnie po głowie, czule pocałowała w policzek i wypowiedziała te cudowne słowa, że będzie dobrze, że jesteś przy mnie, że mnie kochasz… W uszach ciągle dźwięczą mi Twoje słowa „Idź z Bogiem”, kiedy wychodziłam do szkoły. Dziś, gdy jem na śniadanie bułkę z dżemem, przed oczami mam Ciebie stojącą przy ogromnym garze, w którym smażysz konfitury z dojrzałych owoców z naszego ogrodu. Nieustannie wracam myślami do tych chwil, które nie były niczym nadzwyczajnym, do tych prostych czynności, gestów, słów wypowiedzianych przez Ciebie. Nie mogę wspominać egzotycznych wycieczek, czy szalonych wypraw, bo takich nie było. Były za to zwykłe dni i zwykłe noce, ale z Tobą! Nie ma Cię już na tym świecie, nie ma Cię przy mnie! Patrzę na dom, czuję pustkę. Wiem, że tu nie zawitasz. Chciałoby się rzec: „Szukamy ciepła nawet w kubku z gorącą herbatą, w zaparowanych oknach, bo tak bardzo tęsknimy za ciepłą duszą…” Ta szkatułka, która stoi na komodzie, pamiętasz? Dostałaś ją na swoje 55. urodziny. W niej schowałam najcenniejsze przedmioty, o których może nie wiesz, że je mam… Jest tu ususzony bratek z klombu koło kościoła, zerwałam go, kiedy szłyśmy do święconki. Włożyłam też piórko kaczki z naszym wypraw do parku. Oczywiście jest jeszcze Twój pierścionek zaręczynowy, a z nim Wasza historia miłosna- Twoja i taty. Dzięki temu czuję, że jesteś blisko… Za kilka dni Wielkanoc, to pierwsze święta bez Ciebie… Będziesz gdzieś w pobliżu? Wiem, ile serca wkładałaś w każde święta, ile dla Ciebie znaczyło, żeby było uroczyście i rodzinnie. Powyjmuję wszystkie ozdoby, które zrobiłaś na szydełku: kurki, pisanki, baranki i zajączki, a w wazony wstawię żonkile z bukszpanem i gałązkami wierzby. Usiądę i pomaluję jajka. Na pewno nie będą takie pięknew tym roku, ale zawsze podobało Ci się to, co było zrobione własnoręcznie. Wszystko chwaliłaś. Niedawno znalazłam w szufladzie mnóstwo naszych rysunków i prac, chyba jeszcze z czasów, kiedy chodziłam do przedszkola. Wszystkie Cię zachwycały, nad każdym się rozczulałaś. Pamiętasz, jak się „migałam” od nauki pieczenia i gotowania? A teraz tak bardzo się to wszystko przyda… Przygotuję żurek, jajka faszerowane, szynkę w galarecie. Upiekę sernik, babkę i mazurka. Tak jak Ty… Tylko, że ja czuję się taka zmęczona. Przerasta mnie to. Tak, pamiętam Twoje słowa: „Macierzyństwo to taki zawód, w którym nie można pracować na zmiany”. Mówiłaś tak, gdy przygotowywałaś ostatnie święta, a chłopcy chorowali na covid. No tak, ale ja jestem tylko nastolatką! Nie wiesz, jak bardzo chciałabym, żeby to był tylko zły sen. Często biorę telefoni dzwonię do Ciebie, ale nie odbierasz… Włożyłam go do kieszonki Twojej kurtki… Nie wiem, na co liczę, ale wystarczy mi, że usłyszę Twój głos, kiedy odzywa się poczta głosowa. Jest mi wtedy lżej na sercu. Wiesz, Mamo, na pewno widzisz, co się dzieje na świecie. Chciałabym, w tym niepewnym czasie, móc przytulić się do Ciebie, a Ty szepnęłabyś mi do uszka, że wszystko dobrze się skończy za naszą wschodnią granicą wojna. Codzienne relacje telewizyjne z Ukrainy- ginący cywile i bezbronne dzieci, bombardowania, zniszczenia , to przerażające. „Ludzie ludziom zgotowali ten los” – powtarzałaś te słowa za Nałkowską, gdy wspominałaś losy wojenne moich dziadków. Nauczyłaś mnie, że muszę cenić to, co mam, pomagać, jak tylko mogę. Podobno najlepszym sposobem na to, żeby się zbytnio nie rozczulać nad własnym losem, jest niesienie pomocy ludziom, którzy są w jeszcze gorszej sytuacji. Słyszę Cię jak szepczesz słowa modlitwy za pokój na świecie. Każdego wieczoru dołączam się do niej… Za oknem zaczyna grzać słoneczko i nadchodzi wiosna. Ty na pewno zerkasz do naszego ogródka. Widzę Cię jak spacerujesz i uśmiechasz się. Wzrokiem pozdrawiasz drzewa i krzewy. Wsadziłam Twoje ulubione bratki, a zasadzone przez Ciebie krokusy właśnie rozkwitają. Może jesteś tym motylkiem, który przylatuje od kilku dni, a może to znak, że idzie lepsze jutro? Karmię się tą nadzieją, a Ty bądź blisko mnie, żebym się nie bała. „Człowiek potrzebuje drugiego człowieka bardziej niż chleba i wody”. Dla mnie tym „drugim człowiekiem”, najbliższym mojemu sercu i rozumowi, byłaś właśnie Ty. Pomagałaś zawsze, kiedy pomocy potrzebowałam, robiłaś wszystko, co było w Twojej mocy, abym czuła się kochana. Nie bez powodu Madeleine Delbrel powiedziała: „Matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby je dać swoim dzieciom” … Brakuje mi naszych rozmów. Kochana Mamo, co robić? Wychowałaś mnie najlepiej jak mogłaś, wpajałaś zasady. Jestem dobrym i wrażliwym człowiekiem, dobrą uczennicą, harcerką, przyjaciółką… Czy wystarczą mi wspomnienia, które chowam w sercu? Cieszę się, że nie zostałam zupełnie sama. Jak dobrze, że mam braci. Rodzeństwa nie docenia się w dzieciństwie, ale kiedy zabraknie rodziców, to cieszymy się, że ich mamy. Możesz być pewna, że każdy z nas ma po Tobie jakąś cząsteczkę. Mówią mi: „cała mama”, a ja jestem taka dumna. Zegar w przedpokoju odmierza godziny, ale kukułka zamilkła wraz z Twoim odejściem. Nie oddaję go do naprawy, bo dla mnie to znak, że coś się skończyło, ale czas nadal płynie… Choć nie rozmawiałyśmy zbyt często o uczuciach, były one obecne w każdym Twoim spojrzeniu, geście. Nigdy nie zwierzałam Ci się ze swoich pierwszych miłosnych perypetii, nie żebym nie miała do Ciebie zaufania, może trochę się wstydziłam o tym mówić. Byłaś jednak moją powierniczką w wielu innych sprawach, może nieco banalnych, ale wtedy dla mnie ważnych. „Matka nie musi wszystkiego rozumieć- wystarczy, że kochała i ochraniała. No i była dumna.”Z kim mam teraz rozmawiać? Kogo zapytać? Szukam Cię wszędzie, dostrzegam w różnych rzeczach. Układam równiutko serwetki, poprawiam zasłonki, ustawiam kubki na półce, bo Ty tak robiłaś. Dwa razy w tygodniu podlewam kwiatki, żeby nie zwiędły. Zakładam Twój fartuszek, kiedy gotuję, a gdy wychodzę na podwórkoz przyjemnością wkładam stopy w twoje znoszone buty. Gdy jest mi już zupełnie źle, gdy czuję się beznadziejnie, ubieram ten naprawdę zniszczony , rozciągnięty sweter, który uwielbiałaś i którego nie pozwoliłaś wyrzucić. Czuję Twój zapach i jestem na chwilę bezpieczna, spokojna. Siadamw fotelu i czekam… Na co? Dobre pytanie… Może na to, że zawołasz mnie na kolację, a możena pretensje, że nie ma chleba, że ktoś ubłocił całą podłogę w kuchni, że znów kosz na śmieci nie został opróżniony! Nigdy nie chciałam tego słuchać, a teraz pragnę to usłyszeć. Mówią, że czas leczy rany, ale to nie oznacza, że znika przyczyna smutku. Tata próbuje mi Ciebie zastąpić! Robi to bardzo nieudolnie, ale naprawdę się stara. Chce być dzielny. Czy można być ojcem i matką w jednej osobie? Czy da radę? Mam wrażenie, że któregoś dnia rozsypie się na milion kawałków. Może nie dziś i nie jutro, ale to kiedyś nastąpi. Pod maską zorganizowanego i silnego człowieka dostrzegam kruchą i słabą istotę. Przez uchylone drzwi widzę, jak siedzi w pokoju i patrzy w ekran telewizora. Nie sądzę, żeby wiedział, co ogląda. Nie sądzę, żeby docierały do niego słowa, które są tam wypowiedziane. Cierpi… Tak samo jak ja? A może jeszcze mocniej? Mężczyźni chyba nie potrafią mówić o emocjach, dlatego milczą. Co lub kto nam może w tej sytuacji pomóc? Nie wiem. Ja piszę ten list, w taki sposób spływają ze mnie emocje. Jak przeżyje swoją żałobę tata? Znów powiem, że nie wiem, ale każdy musi to zrobić na swój sposób. Kolejny raz oglądam zdjęcia i chcę krzyczeć, że jestem wściekła, że zawalił się mój świat. Do kogo mam kierować te żale? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Ciągle powtarzam to pytanie. Choć doskonale wiem, że nikt nie zna na nie odpowiedzi. „To niezwykłe, że żałoba zmienia nawet szczęśliwe wspomnienia w ostre noże, które ranią” Z. Marriott. Będę pisała do Ciebie listy. To będzie mój sposób na radzenie sobie z tą sytuacją. Czy pomoże? Kolejny raz odpowiem, że nie wiem! Czuję jednak, że muszę spróbować… Kocham Cię Mamo Twoja Julka
- Mam dwie wiadomości: jedną dobrą i jedną złą. Zła to taka, że najwyraźniej jestem martwa - zaczyna swój list do córki i rodziny 35-letnia Heather McManamy. Już wcześniej media pisały o jej walce z rakiem i listach, które zostawia córce, ale jej ostatnie "przemówienie" po prostu ściska gardło tak, jak nic innego. List zaczyna się tak, jak by wszystko było jednym, wielkim żartem: "Dobra wiadomość to taka, że jeśli to czytacie, na pewno wy nie jesteście martwi (przynajmniej jeśli po śmierci nie ma wifi). Tak, to jest do dupy. Tak bardzo do dupy, że nie umiem tego opisać, ale cholernie cieszę się, że moje życie było tak pełne miłości, radości i wspaniałych przyjaciół. Szczęśliwie mogę powiedzieć, że niczego nie żałuję i każdą unjcę energii wykorzystałam tak, by żyć pełnią życia. Kocham Was wszystkich i dziękuję za te wspaniałe chwile". Jednocześnie kobieta podkreśliła w liście, że prosi o uszanowanie faktu, iż jej rodzina "nie jest religijna". "Jeśli jakaś religia przynosi wam komfort, cieszę się z tego. Ale proszę, proszę, proszę nie mówcie Briannie, że jestem w niebie. W jej umyśle to oznacza, że chciałam być gdzieś indziej, niż ona i że ją zostawiłam. A w rzeczywistości robiłam wszystko, co mogłam, żeby być przy niej, bo nie było ŻADNEGO miejsca, w którym chciałabym być bardziej niż z nią i Jeffem. Proszę, nie mieszajcie jej w głowie i pozwólcie przez sekundę pomyleć, że to wszystko nieprawda. Bo przecież ja nie jestem w niebie, jestem tutaj, tylko już nie w tym kiepskim ciele, które zwróciło się przeciwko mnie. Moja energia, moja miłość, mój śmiech, te wspaniałe wspomnienia, to wszystko jest tutaj z wami... Proszę, opowiadajcie Briannie dużo historyjek, by wiedziała, jak bardzo ją kochałam i jak bardzo dumna z niej byłam i zawsze będę (i sprawcie, że to będzie brzmieć bardziej cool niż u mnie). Bo niczego tak nie kocham, jak być jej matką. Niczego. Każdy moment z nią był takim szczęściem, którego wcześniej nie umiałam sobie wyobrazić." Heather apeluje też, by nie mówić, że "przegrała z rakiem". "Rak zabrał mi prawie wszystko, co miałam, ale nigdy nie zabrał mi miłości ani nadziei. To nie była "walka", tylko życie, które często jest brutalnie losowe i niesprawiedliwe, i tylko tyle. Nie przegrałam, do cholery. Wszystkie te lata, kiedy żyłam z rakiem, uważam za całkiem spore zwycięstwo. Proszę, pamiętajcie o tym." Kobieta zwróciła się w ostatnim liście także do męża. Co najważniejsze, miałam niesamowite szczęście, że spędziłam ponad dekadę z miłością mojego życia i najlepszym przyjacielem, Jeffem. Prawdziwa miłość i bratnie dusze istnieją. Z Jeffem u boku każdy dzień był pełen śmiechu i miłości. To najlepszy mąż we wszechświecie. Mimo raka, nigdy nie chciał uciec, tak jak wielu innych ludzi. (...) Serce łamie mi się na pół z powodu tego, że muszę się pożegnać. Jeśli jest to dla Was chociaż w połowie tak smutne, jak dla mnie, serce pęka mi znowu, bo nikomu z Was nie chcę sprawiać przykrości. Mam nadzieję, że z czasem będziecie o mnie myśleć z uśmiechem, bo cholera, mieliśmy naprawdę zapierające dech w piersiach życie. 35-latka apeluje też do wszystkich innych ludzi: "Jeśli macie zamiar iść na mój pogrzeb, pójdźcie do baru i uczyńcie mnie dumnymi. Puśćcie "Beczka piwa na mojej trumnie" (piosenka - przyp. red.) i tańczcie na barze. Celebrujcie piękno życia imprezą, która skopie wam tyłki, bo wiecie, że tego bym chciała. I wierzę, że w jakiś sposób też się tam znajdę. Nie mogę się doczekać, aż będę straszyć każdego z Was, więc to nie do końca pożegnanie, skoro zobaczymy się później. Proszę, zróbcie mi przysługę i każdego dnia zastanówcie się nad kruchością przygody zwanej życiem. I nigdy nie zapominajcie: każdy dzień się liczy."
Poniedziałek, 23 listopada 2015 (07:10) "Drogi Święty Mikołaju, proszę, jeśli potrafisz, spraw żeby życie mojej mamy było lepsze, żeby nie czuła się chora cały czas - byłabym bardzo wdzięczna" - taki wzruszający list napisała 11-letnia Bobbie-Mae Chalk. Na Twitterze opublikowała go matka dziewczynki, która cierpi z powodu choroby Leśniowskiego-Crohna. Dziewczynka liczy na pomoc Świętego Mikołaja... / Smirnov Vladimir /PAP/EPA 31-letnia Debby Chalk cierpi z powodu zapalnej choroby jelita, zwanej chorobą Leśniowskiego-Crohna. Jest ona nieuleczalna. U chorego powoduje ciągły ból brzucha, biegunkę, krew w stolcu i zmniejszenie ulżyć swojej mamie, 11-letnie Bobbie-Mae postanowiła poprosić o pomoc Świętego Mikołaja. "Proszę, spraw żeby jej życie było lepsze. Boli patrzenie na jej cierpienie. Proszę więc, spraw żeby było lepiej. Jeśli miałabym tylko jedno życzenie na świecie, poprosiłabym o pomoc" - napisała dziewczynka. Jej list wzruszył internautów. Z całego świata popłynęły słowa wsparcia dla kobiety. Sama 31-latka mówi, że jest dumna z córki. Nie mogłam w to uwierzyć. To sprawia, że jestem dumna, że jestem jej mamą - powiedziała kobieta w rozmowie z brytyjską gazetą "Metro". (abs)
wzruszajacy list do mamy